Kiedy wino, a kiedy miód pitny?
Winiarstwo domowe odsłania przed nami pole nowych doznań smakowych. Możemy popróbować swoich sił w tworzeniu własnej kompozycji aromatycznych win, możemy też zamienić nasz dom czy pomieszczenie gospodarcze przy ogródku w miodosytnię. Kiedy zdecydować się na pierwsze rozwiązanie, a kiedy na drugie?
Kiedy gałęzie drzew w naszym ogrodzie nabrzmiewają od nadmiaru dojrzewających owoców i przychodzi czas zbiorów, plonów natury może być zbyt wiele na nasze potrzeby. Zrobiliśmy konfitury, na zimę czekają kompoty, zasuszyliśmy śliwki – a co z całą resztą? Z pomocą przychodzi winiarstwo domowe – znajomość jego tajników z pewnością umili i uatrakcyjni czas rodzinnych spotkań. Wspólne biesiady przy domowym jabłeczniku przypomną smak i zapach ubiegłego sezonu.
Podobnie będzie w przypadku tych, którzy mają domową pasiekę. Miód z racji swoich wartości odżywczych zawsze był w cenie, a jego nadmiar był wykorzystywany do produkcji miodów pitnych, z których jakości słynęła kiedyś Rzeczpospolita Obojga Narodów. Dzisiaj wytworzenie miodu pitnego nie jest trudne, pod warunkiem, że dysponujemy narzędziami do wyrobu domowego wina oraz głównym składnikiem – miodem.
Wino uzyskuje się dzięki działaniu namnożonych drożdży winnych na owocowy moszcz, którym jest najczęściej wyciśnięty różnymi sposobami sok z owoców. Aby go uzyskać, konieczne jest dodanie cukru, jako że same owoce w naszej szerokości geograficznej pozwolą na uzyskanie jedynie wytrawnych i słabych jakościowo napojów alkoholowych. W zależności od upodobań smakowych można owoce w moszczu łączyć w dowolnych proporcjach i wzbogacać je dodatkiem ziół lub mieszanki przypraw korzennych. Po czasie fermentacji, czyli działania drożdży zamieniających zawartość cukru na alkohol, konieczne jest zlanie otrzymanego produktu znad osadu z martwych drożdży i pozostałości owoców. Płyn następnie się klaruje – sam, z wykorzystaniem siły grawitacyjnej, lub z naszą pomocą. Kiedy jest przejrzysty, a praca drożdży została zakończona, można przelać wino do butelek, a te umieścić w domowej piwniczce, gdzie będą leżakować, aby uzyskać pełnię smaku i aromatu.
W niemal ten sam sposób uzyskamy miód pitny. Różnica polega na tym, czy zdecydujemy się na wcześniejsze zagotowanie brzeczki, czyli wody z miodem, w wyniku czego otrzymamy miód sycony, czy zdecydujemy się na wytworzenie miodu niesyconego, który nie jest wcześniej poddany działaniu wysokiej temperatury. W pierwszym przypadku, miodu syconego, będziemy mieli pewność, że nasz wyrób będzie wolny od chorób wywołanych przez pozostałości pyłków roślin i pracy pszczół. Miód niesycony zachowa aromat, barwę i smak składnika, jaki został użyty do jego wyprodukowania. W dawnych wiekach szczególnie ceniony był lipiec – z miodu lipowego, który z racji swoich walorów konsumpcyjnych był czterokrotnie droższy niż od pozostałych rodzajów miodu. Smakosze produktu, jakim jest miód, z pewnością rozpoznają główny składnik użyty do wyrobu aromatycznego napoju, czy będzie to, przykładowo, miód lipowy czy gryczany.
W przypadku miodu pitnego mamy również większe pole do popisu w kwestii dodatków smakowych. Możemy zdecydować się na przyprawy korzenne, wonne zioła, ale też nadamy charakterystyczny, gorzkawy smak przez dodanie szyszek chmielowych. W dowolnych proporcjach możemy też - zamiast wody w brzeczce - użyć moszczu owocowego. Tym sposobem otrzymamy na przykład maliniak, agrestniak czy czarnoporzeczniak. Warto wszystkie proporcje zapisywać i w miarę postępów w sztuce winiarskiej eksplorować nowe smakowe tereny lub udoskonalać sprawdzone już sposoby na uzyskanie barw, smaku i aromatu. Zgromadzone w ten sposób doświadczenie, w połączeniu z ogólnymi prawidłami dotyczącymi wyrobu wina, będzie cenną wiedzą, którą możemy w atrakcyjnym opakowaniu (np. własnoręcznie wykonanej księdze win domowych) przekazać potomności. Nawet w świecie nowoczesnych technologii tego rodzaju prezent w pełni zasłuży na miano bezcennego.