Półtorak, trójniak czy czwórniak? Podział miodów pitnych
Jeśli tylko dysponujemy dużą ilością miodu i odpowiednim sprzętem winiarskim, nic nie stoi na przeszkodzie, by podjąć się zrobienia miodu pitnego. Jak się do tego zabrać i jaki trunek jako pierwszy zasili naszą piwniczkę? Czy naprawdę trzeba czekać aż dziesięć lat, by otworzyć pierwszą butelkę domowego miodu?
Wyrób miodu pitnego, znanego już w starożytności, był polską i litewską tradycją. Wytwarzano go w szlacheckich dworkach, gościł na stołach uczt książęcych i królewskich. I chociaż dzisiaj nie wygrywa popularnością z innymi alkoholami, nic nie stoi na przeszkodzie, aby do pradawnej tradycji wrócić samodzielnie. Przez to, że wyrób miodu pitnego jest stosunkowo łatwy i nie różni się znacząco od wytwarzania domowego wina, może zagościć także na naszych stołach, choć na znakomity efekt trzeba będzie poczekać.
Przeczytaj także: Jakie naczynia szklane do wyrobu domowego wina?
Tradycyjny podział miodów pitnych uwzględnia proporcje wody i miodu potrzebnego do wytworzenia alkoholu. Połączenie tych składników daje nam brzeczkę. W zależności od tego, czy brzeczka przed poddaniem fermentacji jest gotowana czy nie, rozróżniamy miody sycone (poddane działaniu wysokiej temperatury) oraz niesycone. Te drugie zachowują większość mineralnych dóbr, jakie kryje w sobie główny składnik napoju, charakteryzują się też bogatszym bukietem i w zależności od rodzaju miodu – wyrazistszym smakiem. Z kolei wcześniejsze gotowanie w przypadku miodów syconych sprawia, że miód nie jest narażony na choroby w procesie produkcji i jest ciemniejszy – cukier w nim zawarty w trakcie gotowania karmelizuje się, nadając brązowawy odcień.
Ze względu na proporcje wody i miodu w brzeczce rozróżniamy:
- Czwórniak – do jednej miary miodu dodaje się trzy miary wody,
- Trójniak – na jedną miarę miodu przypadają dwie miary wody,
- Dwójniak – ta sama ilość miodu i wody w brzeczce,
- Półtorak – na jedną miarę miodu przypada połowa miary wody.
Miód oczywiście można rozrzedzać jeszcze bardziej niż w przypadku czwórniaka, jednak znacząco wpływa to na smak i aromat otrzymanego efektu finalnego. Co więcej – w zależności od jakości pracy drożdży winnych otrzymamy w tym wypadku mniej lub bardziej wytrawny miód pitny, który i tak powinien być dosłodzony, choć jest to kwestia indywidualnych upodobań. W tym wypadku dodatek cukru, a nie miodu, również wpłynie (negatywnie) na doznania smakowe. Możemy również wzbogacić smak miodu pitnego przez dodanie ziół i przypraw korzennych – te w przypadku miodów syconych dodaje się w trakcie gotowania w płóciennym woreczku.
Zobacz też: Jak wykorzystać sodę oczyszczoną w ogrodnictwie?
W zależności od proporcji wody i miodu w brzeczce różny jest czas leżakowania miodu pitnego, po którym trunek nabiera dopiero pełni smaku i aromatu. Najszybciej będziemy się cieszyć smakiem czwórniaka, który po procesie fermentacji powinien odczekać w domowej piwniczce około roku. Dwa razy dłużej poczekamy w przypadku trójniaka. Im wyższa jakość brzeczki, tym dłuższe leżakowanie – dwójniak wystawi na próbę naszą ciekawość na okres pięciu lat. Najdłużej czekać będziemy na efekt finalny domowej produkcji półtoraka – jeśli zakorkujemy butelki w tym roku, powinniśmy je wydobyć z piwniczki najwcześniej za dziesięć lat. Nic dziwnego, że kupowany w sklepie półtorak jest trunkiem drogim, skoro leżakować powinien najkrócej dekadę. Warto porównać smak wytwarzanego przemysłowo trunku do tego uzyskanego własnym sumptem – nasze starania o jakość domowego miodu pitnego mogą przerosnąć najśmielsze oczekiwania.