Jak się pozbyć przędziorka
Niemal niewidoczny gołym okiem szkodnik jest utrapieniem dla roślin domowych, ogrodowych i szklarniowych. Przędziorek, mimo sympatycznie brzmiącej nazwy, niezwykle skutecznie niszczy pielęgnowane przez nas okazy flory. Jak ukrócić jego działania?
Niełatwo jest wypatrzeć przędziorki (mają około 0,5 mm wielkości), ale od razu rzucają się w oczy ślady ich bytności: niewielka, biała pajęczynka na spodniej stronie liści, pogarszający się wygląd liści i całej rośliny, czerwone, żółte i brązowe plamy i stopniowe zamieranie. Roztocza te żywią się sokami roślinnymi, a żerują na spodniej stronie liści.
Sprzyja im wysoka temperatura oraz brak wilgoci – z tego względu ich pojawienie się może mieć miejsce w mieszkaniu w czasie zimy – nagrzane powietrze w pomieszczeniach jest wtedy suche i kiedy nie używamy dodatkowego nawilżacza, poziom wilgotności drastycznie spada. Powinniśmy zwrócić wtedy szczególną uwagę na rośliny, które – zaniedbane przez nas – mogą nie przeżyć inwazji drobnych pajączków. Oprócz podniesienia zawartości pary wodnej w powietrzu przyda się też wyjątkowo częste zraszanie roślin. Idealnie byłoby podnieść wilgotność do poziomu 90%, w której przędziorki tracą możliwość rozmnażania się, jednak w naszych wnętrzach nie jest to możliwe.
Roztocza te spotkać możemy nie tylko we wnętrzach naszego domu. Z równą siłą, jak bluszcz, dracenę, palmę czy hortensję, atakuje rośliny ogrodowe, w tym owoce i warzywa. Mowa tu o przędziorku chmielowcu, a trzeba wiedzieć, że wewnątrz budynków spotkać możemy również inne jego odmiany – storczykowca i cytrusowca – których ofiarami są storczyki i figowce. Natomiast w ogrodzie czyha inny jeszcze, nie mniej groźny gatunek roztoczy – przędziorek szklarniowiec. Czerwone samice i pomarańczowożółte samce żerują również na spodniej stronie liści, a wilgotność na poziomie 70%, jaka często panuje w szklarniach, jest dla nich bardzo korzystna. Atakują rośliny warzywne, owocowe i strączkowe.
Na szczęście możemy się bronić przed zakusami niespożytego apetytu szkodników. Jeśli zauważymy ślady ich bytności, usuwamy zaatakowane liście i intensywnie opryskujemy roślinę wodą. Dotyczy to zarówno okazów doniczkowych, jak i ogrodowych – w tym wypadku trzeba użyć silnego strumienia wody. W pomieszczeniach wystarczy zraszacz, który wypełniony będzie wodą z dodatkiem mydła bądź wyciągu z pokrzywy, czosnku lub cebuli.
Jeśli powyższe sposoby nie uzdrowią naszych roślin, możemy zwrócić się w kierunku preparatów chemicznych. Ich wybór jest bardzo duży – decydując się na konkretny z nich, powinniśmy wiedzieć, że w większości są one przystosowane do usuwania szkodników w konkretnej fazie ich wzrostu – różne środki chemiczne działają niszcząco na jaja, larwy, pierwsze stadium nimfy i osobniki dorosłe. Jeśli nie wiemy, który z nich będzie najbardziej odpowiedni dla przędziorków w naszym domu i ogrodzie, możemy się zdecydować na preparaty zwalczające wszelkie ich stadia rozwojowe, na przykład Envidor 240 S.C., Magus 200 S.C. czy Zolone 350 EC. Niestety, opryski należy przeprowadzać kilka razy w roku, a przędziorki szybko uodparniają się na preparaty chemiczne.
Arsenał, jakim możemy się posłużyć przy walce z przędziorkiem, zawiera również broń biologiczną. Naszymi sprzymierzeńcami będą tutaj inne roztocza, tym razem drapieżne, których pożywieniem są przędziorki – to dobroczynek gruszowy i szklarniowy. Samice po przeczekaniu zimy w zaciemnionym miejscu uaktywniają się w czasie kwitnienia pąków kwiatowych i składają jaja po spodniej stronie młodych liści. Lęgnie się z nich nowe pokolenie roztoczy (w czasie 1 roku będą ich trzy). Jesienią samce umierają, a samice znajdują schronienie przed zimą w zakamarkach kory drzew. Aby jednak dobroczynki były skutecznym oddziałem, trzeba je namnażać – robi się to przez przenoszenie ich wraz z gałązkami jabłoni lub wprowadzanie na jabłonie w opaskach filcowych. Dadzą odpór przędziorkom, jeśli ich liczebność przekroczy 50 osobników na 100 liści w sierpniu i wrześniu – zajmuje to około 3 lat starań sadowników.